wtorek, 23 marca 2010

Wolsung kontra Klanarchia - pierwsze wrażenia

Jak pisałem wcześniej dopadły mnie wspomnienia "starych dobrych czasów". Próbując wrócić do dawnego hobby zacząłem kupować nowo wydane podręczniki. Nie ma więc w tym nic specjalnie dziwnego, że całkiem niedawno trafiły w moje ręce podręczniki do Wolsunga i Klanarchi.
Wolsunga czytam pomału od kilku dni, Klanarchia właśnie do dotarła i zdążyłem jak na razie przyjrzeć się tylko wykonaniu podręcznika.

Chciałem więc podzielić się swoimi pierwszymi wrażeniami związanymi z tymi systemami.

Wolsung, gra która przyciągnęła mnie pierwsza i na które swojego czasu wyczekiwałem, ze względu na jej stempunkowy klimat. Odkąd zetknąłem się z grą Warmachine oraz Iron Kingdoms jestem wielkim fanem stempunka. W Polsce steampunk jeszcze niedawno nie był specjalnie znany, wiązałem więc z Wolsungiem wielkie nadzieje. Pierwsze wrażenie niestety mnie zawiodło. Podręcznik jest, jak to ktoś określił, raczej "old schoolowy". Miękka oprawa, średniej jakości papier, średnie ilustracje... Jedyny plus to przystępna cena, osobiście wolał bym jednak zapłacić więcej, a dostać lepiej wydany produkt. Całego podręcznika jeszcze nie przeczytałem, ale niestety pierwsze wrażenie też powalające nie jest. Fajną sprawą są "zakładki" na marginesie dzięki którym łatwo możemy przejść do odpowiedniego rozdziału. Odrzuca jednak fakt, że podręcznik napisany jest od "dupy strony". Wszystko zaczyna się od kreacji postaci i dużej liczby odsyłaczy do zasad i terminów w dalszej części podręcznika. Sama kreacje też nie jest zbyt przejrzysta, a przypomina raczej wielki spis ras, umiejętności, atutów, gadżetów itp. Mam szczerą nadzieję, że podręcznik nadrobi w dalszych częściach, bo sam klimat zapowiada się dość fajnie wiktoriański steampunkt w konwencji filmowej. ( Choć ja osobiście wolę bardziej realistyczną konwencję, ale to sprawa drugorzędna ).

Klanarchia dla odmiany sprawia zupełnie odmienne pierwsze wrażenie. Nie wiem jeszcze jak prezentują się treści, ale samo wydanie pierwsza klasa, na miarę wydań zagranicznych. Twarda oprawka, śliski papier, w większości bardzo porządne ilustracje. Widać za co się płaci. Cena może nieco wygórowana, ale dla mnie osobiście jeszcze do przełknięcia, zresztą jak napisałem widać za co się płaci, tak powinno wydawać się podręczniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz